Cały dzień brzuchem do góry
w zielonej leżałam trawie.
W puchate gapiłam się chmury
i byłam szczęśliwa. Prawie.
Boś ty się napatoczył.
Boś mi zaglądał w oczy,
boś chmurki z czoła odganiał
- i niebo sobą zasłaniał.
Cały dzień nadstawiałam ucha,
chcąc słyszeć, co piszczy w trawie.
Koncert dawały dwa świerszcze i mucha,
więc byłam szczęśliwa. Prawie.
Boś ty się przy mnie zjawił.
Boś czułe słówka prawił,
boś wzdychał, boś się wzruszał
- i świerszcza mi zagłuszał.
Cały dzień w blasku słońca
grzałam się, leżąc w trawie.
Rozleniwiona, rozkosznie gorąca...
I byłam szczęśliwa. Prawie.
Boś ty się przypałętał.
Boś mnie w uścisku spętał,
bo twoje nagie ciało
na moje cień rzucało!
Na fali blogowych powrzątków przywiosłam stamtąda.
OdpowiedzUsuńA teraz spływam:)
Spróbuj babie dogodzić, człowieku :D
OdpowiedzUsuńAleż to prawdziwy dramat!!!!
OdpowiedzUsuńDramat? No, prawie;)
OdpowiedzUsuńInformacja dla Madżęty: Dogadzanie babie to jeden z najrzadszych rodzajów dogadzania stosowanych przez człowieka. O wiele bardziej popularne jest dogadzanie babą.
Dość powszechne jest również dogadzanie babom (albo babami), no ale samobójcami w tym poście się nie zajmujemy:)
Drogi są dwie: ewolucja lub rewolucja. Cienko to widzę, jeśli człowiek nie wyewoluuje i to w podskokach :D
OdpowiedzUsuńW podskokach albo w galopie:)
OdpowiedzUsuńTak to już jest. Ewoluujesz albo zostajesz zdewaluowany. To dopiero jest prawo dżungli:)
Strasznie coś jak.....no co to ma być?świerszczyki zamiast?:):)
OdpowiedzUsuńŻuczek, tyś jest jak Diogenes z Synopy. On też miał tylko jedno życzenie do Aleksandra Wielkiego, żeby mu zlazł ze słońca, bo zasłania.
OdpowiedzUsuńI cały dzień żeś dogadzał,
OdpowiedzUsuńTy biedny głupolu chłopie,
jakbyś nie wiedział, że babie
nikt nie dogodzi, jełopie!