Tym razem o jajeczku, więc jak znalazł na Wielkanoc;)
Pewna gnida z Morskiego Ustronia,
choć się bała hasania po błoniach
(bo jajeczko- co każdy wszak wie-
gdyby spadło, gotowe stłuc się!),
to wesz jakaś zrobiła ją w konia.
P.S.: O, grono mi się powiększyło:)
Trzeba było nie hasać, zawsze są jakieś konsekwencje...;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, biedna gnida nie miała zapewne zbyt wielkiego wpływu na miejsce swojego, hmmm... złożenia;) Za to, jak już dorośnie i będzie dużą i silną wszą, to się na pewno przeprowadzi:)
OdpowiedzUsuńno ślicznie...:)skoro o jajeczkach mowa to spokojnych i ciepłych Świąt Wielkien Nocy Ci zyczę:)
OdpowiedzUsuńRewelka!
OdpowiedzUsuńŻuczku, mówię całkowicie poważnie (uwaga, pani uczycielka mówio!):
Twój limeryk jest nie tylko świetnie skonstruowany, śmieszny, ale na dodatek finezyjnie i dowcipnie przewrotny :-)
Marzyniu, mów mi jeszcze:)
OdpowiedzUsuńJa bajki tak lubię ogromnie...
Mówi się:
OdpowiedzUsuń"Mów do mnie jeszcze, za taką rozmową tęskniłam lata, każde Twoje (Marzyniu) słowo słodkie w mym sercu wywołuje dreszcze,
mów do mnie jeszcze..."