Popyt kształtuje podaż, czyli wierszyk naiwnie romantyczny dla wszystkich wstydliwie zarumienionych:)

Bez

Przy drodze
po drodze
w zakwicie
w zachwycie
w obłoku
był bez

Bez lśniący
bez drżący
bez jeszcze dziecinny
wiośnianie niewinny
bez w białej sukience
wilgotnej od łez

Lekkością
białością
zapachem upojnym
snem niespokojnym
bezsennym pragnieniem
przywitał mnie bez

Tak lśniący
tak drżący
tak jeszcze dziecinny
wiośnianie niewinny
bez w białej sukience
wilgotnej od łez

W bez zapatrzony
bzem zamyślony
wśród bzów zbłąkany
zboczyłem z drogi
w bzie zakochany

Limeryki. Duuużo chujowych limeryków.

Jest pewien ogrodnik w Pniewach,
co chujem kwiaty podlewa,
nawozi i pielęgnuje.
A wszystko wyłącznie chujem.
Tak mu się czynić zachciewa.

Jest pewien lekarz w Bieszczadach,
co chujem pacjentów bada,
maca i opukuje
(a wszystko wyłącznie chujem!),
skutecznym będąc nie lada.

Jest pewien profesor z Czeladzi,
co chujem badania prowadzi,
wykłada, egzaminuje...
A wszystko wyłącznie chujem.
Nikomu to jednak nie wadzi.

Jest murarz w Nowym Sadzie,
co chujem cegły kładzie,
zaprawę miesza, tynkuje.
A wszystko wyłącznie chujem.
Bierz przykład, darmozjadzie!
.............................................................................
Zaczyna mi się powoli już nudzić, więc chyba natentenczas skończę.  Gdyby jednak ktoś chciał przejąć...  pałeczkę, to oczywiście zapraszam:)