Limeryk atletyczny

Pewien mięśniak z Konina
wciąż prężył się i napinał.
I tryskał pychy gejzerem
mniemając, że jest ogierem.
A to był ogr, biedaczyna.

Limeryk astronomiczny

Pewien astronom z Trójmiasta
chciał dojść per vagina ad astra.
"Dziadku! Bez sprawnej lunety
gwiazd nie zobaczysz, niestety"
- nagabywana mu rzekła niewiasta.
...................................................

Popyt kształtuje podaż, czyli wierszyk naiwnie romantyczny dla wszystkich wstydliwie zarumienionych:)

Bez

Przy drodze
po drodze
w zakwicie
w zachwycie
w obłoku
był bez

Bez lśniący
bez drżący
bez jeszcze dziecinny
wiośnianie niewinny
bez w białej sukience
wilgotnej od łez

Lekkością
białością
zapachem upojnym
snem niespokojnym
bezsennym pragnieniem
przywitał mnie bez

Tak lśniący
tak drżący
tak jeszcze dziecinny
wiośnianie niewinny
bez w białej sukience
wilgotnej od łez

W bez zapatrzony
bzem zamyślony
wśród bzów zbłąkany
zboczyłem z drogi
w bzie zakochany

Limeryki. Duuużo chujowych limeryków.

Jest pewien ogrodnik w Pniewach,
co chujem kwiaty podlewa,
nawozi i pielęgnuje.
A wszystko wyłącznie chujem.
Tak mu się czynić zachciewa.

Jest pewien lekarz w Bieszczadach,
co chujem pacjentów bada,
maca i opukuje
(a wszystko wyłącznie chujem!),
skutecznym będąc nie lada.

Jest pewien profesor z Czeladzi,
co chujem badania prowadzi,
wykłada, egzaminuje...
A wszystko wyłącznie chujem.
Nikomu to jednak nie wadzi.

Jest murarz w Nowym Sadzie,
co chujem cegły kładzie,
zaprawę miesza, tynkuje.
A wszystko wyłącznie chujem.
Bierz przykład, darmozjadzie!
.............................................................................
Zaczyna mi się powoli już nudzić, więc chyba natentenczas skończę.  Gdyby jednak ktoś chciał przejąć...  pałeczkę, to oczywiście zapraszam:)

Limeryk z lekka potłuczony

Tym razem o jajeczku, więc jak znalazł na Wielkanoc;)

Pewna gnida z Morskiego Ustronia,
choć się bała hasania po błoniach
(bo jajeczko- co każdy wszak wie-
gdyby spadło, gotowe stłuc się!),
to wesz jakaś zrobiła ją w konia.

P.S.: O, grono mi się powiększyło:)

Limeryk o puszczaniu Pawia.

Pewien Paw rodem z Wrocławia
tak ogniście pieczyste przyprawiał,
że Pawinka z pobliskich łąk,
znieść nie mogąc piekielnych mąk,
z zemsty kantem puściła Pawia.

Krwawy limeryk z rymem częstochowskim podany

Zestaw dość mdlący, dozwolone puszczenie pawia. (Pawia rodem, dajmy na to, z Wrocławia:))

Pewna kwoka rodem z Kórnika
grdykę miała tak białą jak gryka,
lecz splamiła ją razem z honorem
przez mezalians z prostackim toporem.
Do dziś duch jej Kórnikiem przemyka.

Coś jak erotyk. Prawie.

Cały dzień brzuchem do góry
w zielonej leżałam trawie.
W puchate gapiłam się chmury
i byłam szczęśliwa. Prawie.

Boś ty się napatoczył.
Boś mi zaglądał w oczy,
boś chmurki z czoła odganiał
- i niebo sobą zasłaniał.

Cały dzień nadstawiałam ucha,
chcąc słyszeć, co piszczy w trawie.
Koncert dawały dwa świerszcze i mucha,
więc byłam szczęśliwa. Prawie.

Boś ty się przy mnie zjawił.
Boś czułe słówka prawił,
boś wzdychał, boś się wzruszał
- i świerszcza mi zagłuszał.

Cały dzień w blasku słońca
grzałam się, leżąc w trawie.
Rozleniwiona, rozkosznie gorąca...
I byłam szczęśliwa. Prawie.

Boś ty się przypałętał.
Boś mnie w uścisku spętał,
bo twoje nagie ciało
na moje cień rzucało!

Na górze róże, na dole...

Na górze róże, na dole stokrotki,
a my się kochamy jak z pieskami kotki.

Na górze róże, na dole mech,
a my się kochamy jak z Donaldem Lech.

Na górze róże, na dole kaczeńce,
a my się kochamy jak z TV tasiemce.

Na górze róże, na dole krokusy,
a ja Cię kocham jak podatnik ZUS-y.

Na górze róże, na dole pokrzywy...