Limeryk z lekka potłuczony

Tym razem o jajeczku, więc jak znalazł na Wielkanoc;)

Pewna gnida z Morskiego Ustronia,
choć się bała hasania po błoniach
(bo jajeczko- co każdy wszak wie-
gdyby spadło, gotowe stłuc się!),
to wesz jakaś zrobiła ją w konia.

P.S.: O, grono mi się powiększyło:)

6 komentarzy:

  1. Trzeba było nie hasać, zawsze są jakieś konsekwencje...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, biedna gnida nie miała zapewne zbyt wielkiego wpływu na miejsce swojego, hmmm... złożenia;) Za to, jak już dorośnie i będzie dużą i silną wszą, to się na pewno przeprowadzi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. no ślicznie...:)skoro o jajeczkach mowa to spokojnych i ciepłych Świąt Wielkien Nocy Ci zyczę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelka!
    Żuczku, mówię całkowicie poważnie (uwaga, pani uczycielka mówio!):
    Twój limeryk jest nie tylko świetnie skonstruowany, śmieszny, ale na dodatek finezyjnie i dowcipnie przewrotny :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzyniu, mów mi jeszcze:)
    Ja bajki tak lubię ogromnie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mówi się:
    "Mów do mnie jeszcze, za taką rozmową tęskniłam lata, każde Twoje (Marzyniu) słowo słodkie w mym sercu wywołuje dreszcze,
    mów do mnie jeszcze..."

    OdpowiedzUsuń