Limeryk atletyczny

Pewien mięśniak z Konina
wciąż prężył się i napinał.
I tryskał pychy gejzerem
mniemając, że jest ogierem.
A to był ogr, biedaczyna.

1 komentarz:

  1. O Jezusicku, ostrzałam sobie wczorajsze, niedzielne gacie! (a myślałam, że z tydzień pochodzę!)

    OdpowiedzUsuń